Antygona - pełny tekst tragedii Sofoklesa
Haimon
- Ojcze, najwyższym darem łaski bogów
- Jest niewątpliwie u człowieka rozum.
- A ja słuszności twoich słów zaprzeczyć
- Ani bym umiał, ani chciałbym zdołać.
- Ale sąd zdrowy, mógłby mieć też inny.
- Mam ja tę wyższość nad tobą, że mogę
- Poznać, co ludzie mówią, czynią, ganią,
- Bo na twój widok zdejmuje ich trwoga
- I słowo, ciebie rażące, zamiera.
- Jak miasto nad tą się żali dziewicą,
- Że ze wszech niewiast najmniej ona winna,
- Po najzacniejszym czynie marnie kończy
- Czyż bo ta, co w swym nie przeniosła sercu
- By brat jej leżał martwy bez pogrzebu,
- Psom na pożarcie i ptactwu dzikiemu,
- Raczej nagrody nie godna jest złotej?
- Takie się głosy odzywają z cicha.
- Ja zaś, o ojcze, niczego nie pragnę,
- Jak by się tobie dobrze powodziło.
- Bo jestli większy skarb nad dobre imię
- Ojca dla dzieci lub dzieci dla ojca?
- Nie żyw więc tego, ojcze, przeświadczenia,
- Że tylko twoje coś warte jest zdanie;
- Bo kto jedynie sam sobie zawierzy,
- Na swojej mowie polega i duszy,
- Gdy go odsłonią, pustym się okaże.
- Choćby był mądry, przystoi mężowi
- Ciągle się uczyć, a niezbyt upierać.
- Widzisz przy rwących strumieniach, jak drzewo,
- Które się nagnie, zachowa konary,
- A zbyt oporne z korzeniami runie.
- Także i żeglarz, który zbyt naciągnie
- Żagle i folgi nie daje, przewróci
- Łódź i osiądzie bez ławic na desce.
- Ustąp ty przeto i zaniechaj gniewu,
- Bo jeśli wolno sądzić mnie, młodszemu,
- Mniemam, że taki człowiek najprzedniejszy,
- Który opływa w rozum z przyrodzenia;
- Niechaj rad dobrych zbyt lekko nie waży.
Przodownik Chóru
- O panie, słuchaj, jeśli w porę mówi,
- A ty znów ojca; obaj mądrze prawią.
Kreon
- A więc w mym wieku mam mądrości szukać
- I brać nauki u tego młokosa?
Haimon
- Nauki słuszne; a jeśli ja młody,
- To na rzecz raczej, niż wiek, baczyć trzeba.
Kreon
- Na rzecz, niesfornym która cześć oddaje?
Haimon
- Ni słowem śmiałbym cześć taką zalecać.
Kreon
- A czyż nie w taki błąd popadła tamta?
Haimon
- Przeczy głos ludu, co mieszka w Teb grodzie.
Kreon
- Więc lud mi wskaże, co ja mam zarządzać?
- Niemal jak młodzian porywczy przemawiasz.
Kreon
- Sobie czy innym gwoli ja tu rządzę?
Haimon
- Marne to państwo, co li panu służy.
Kreon
- Czyż nie do władcy więc państwo należy?
Haimon
- Pięknie byś wtedy rządził... na pustyni.
Kreon
- Ten, jak się zdaje, z tamtą dziewką trzyma.
Haimon
- Jeśli ty dziewką; o ciebie się troskam.
Kreon
- Z ojcem się swarząc, o przewrotny synu?
Haimon
- Bo widzę, że ty z drogi zbaczasz prawej.
Kreon
- Błądzęż ja strzegąc godności mej władzy?
- Nie strzeżesz – władzą pomiatając bogów
Kreon
- O niski duchu, na służbie kobiety!
Haimon
- Lecz w służbie złego nie znajdziesz mnie nigdy.
Kreon
- Cała twa mowa jej sprawy ma bronić.
Haimon
- Twej sprawy, mojej i podziemnych bogów.
Kreon
- Nigdy już żywej ty jej nie poślubisz.
Haimon
- Zginie – to śmiercią sprowadzi zgon inny.
Kreon
- A więc już groźbą śmiesz we mnie ty godzić?
Haimon
- Nie grożę: zwalczyć puste chcę zamysły.
Kreon
- Wnet pożałujesz twych nauk, młokosie!
- Nie byłbyś ojcem, rzekłbym, żeś niemądry.
Kreon
- Niewiast służalcze, przestań się uprzykrzać!
Haimon
- Chcesz więc ty mówić, a drugich nie słuchać?
Zobacz także
Scroll